Czas na podsumowania, jak zazwyczaj na początku roku. Na pierwszy ogień idą filmy najgorsze, jakie niestety udało mi się zobaczyć w 2019 roku. Oczywiście nie widziałem wszystkich i kilka paździerzowych perełek sie tutaj nie znajdzie, gdyż szkoda mi było czasu i pieniędzy na ich oglądanie. Także poniżej przedstawiam wam moją listę paździerzy ubiegłego roku
15. 6 Underground - reż. Michael Bay
6 Underground to Michael Bay na dopalaczach. Sporo eksplozji, sporo trupów, sporo akcji - sensu zero. W trakcie seansu wielokrotnie traciłem zainteresowanie przebiegiem fabuły jak i bohaterami. A i tak oderwanie się na moment od ekranu nie powodowało, abym chciał wrócić do kilku pominiętych scen. Oglądając nowe dzieło twórcy Bad Boys można zrobić obiad, wyjść do sklepu po piwo, przeczytać interesujący nas artykuł lub porozmawiać przez telefon, a po powrocie nadal stwierdzić, że nic się nie zmieniło. Nadal to samo. Niby wiedziałem czego sie spodziewać, ale miałem nadzieję, że Michael Bay przypomni sobie, że kiedyś nakręcił Twierdzę.
14. Brightburn: Syn ciemności - reż. David Yarovesky
Co by się stało gdyby Superman był od dziecka przesiąknięty złem? Jakie były by tego konsekwencje? To punkt wyjścia Syna ciemności. Punkt interesujący, ale ostatecznie nie wykorzystany. W zasadzie od początku wiadomo jak potoczy się ta historia i poprzez to zainteresowanie jest niemal zerowe. Poza tym sam reżyser nie robi nic aby utrzymać uwagę widza na dłużej niż poł godziny. W ostateczności dostajemy nudny film wypchany dobrymi scenami gore. I chyba tylko dla tych scen można powtórzyć seans.
13. Hellboy - reż. Neil Marshall
Nowy Hellboy rozbudzał nadzieje. Miał być brutalny i bardziej realistyczny od filmów Del Toro. Szkoda tylko, że ani reżyser, ani producenci nie dogadali się co do ostatecznej wersji. Oczywiście pewne założenia przez nich złożone zostały wykonane. Było krwawo i z dużą ilością przekleństw. I co z tego skoro nie przełożyło się to na finalny efekt. Efekt, który raczej nie zadowolił nikogo. Doprawdy pisząc te słowa staram sobie przypomnieć cokolwiek z tego filmu i niestety jest to niemożliwe. W głowie pozostały strzępy obrazów ni jak do siebie nie pasujących. I jedynie David Harbour jakoś daje radę. Jednak nawet dla jego kreacji nie warto wracać do tego filmu.
12. Glass - reż. M. Night Shyamalan
To miało być wielkie zwieńczenie superbohaterskieh trylogii Shyamalana. Niestety finał przygód bohaterów Niezniszczalnego i Splita okazał się wielkim nieporozumieniem. Neporozumieniem, które niezwykle ciężko się ogląda i które nie ma najmniejszego sensu. A sama końcówka jest kuriozalna. Zdecydowanie odradzam.
11. Smętarz dla zwierzaków - reż. Kevin Kolsch, Denis Widmyer
Stephen King nie miał szczęścia do filmów w ubiegłym roku. Ze wszystkich jego ekranizacji oglądalny był tylko jeden film - To. Rozdział 2 - co nie znaczy, że był dobry. Sporo mu brakowało do przeciętnej pierwszej części, a metraż powodował nieznośny ból tylnej części ciała. Pozostałe także nie zachwyciły (nie liczę filmu Doktor Sen, gdyż go jeszcze nie widziałem). Najgorszy jednak był nowy Smentarz dla zwierząt, który zamiast przerażenia i trwogi jedyne co zaoferował to stracony bezpowrotnie czas. Tym bardziej szkoda, gdyż osoby odpowiedzialne za reżyserię popełniły wcześniej całkiem niezły straszak Starry Eyes i od nich oczekiwałem znacznie więcej. Niestety zawiodły pokładane w nich nadzieje do tego stopnia, że kolejne filmy na podstawie Kinga już nie bardzo mnie interesują.
10. Ma - reż. Tate Taylor
To mógł być dobry film. To mógł by być nawet bardzo dobry film, gdyby postanowiono inaczej poprowadzić wyjściowy pomysł. Niestety to się nie udało, a z filmu wieje nudą. Szkoda jedynie Octavi Spencer, która miała możliwość na stałe zapisać się w historii kina grozy, niestety scenariusz nie dał jej na to możliwości.
9. X-Men: Mroczna Phonix - reż. Simon Kinbergg
To już po raz drugi kino sięga po przygody Marvel Girl znanej szerzej jako Jean Grey. I po raz drugi ponosi na tym polu porażkę. Może kiedys doczekam się filmu dorównującemu poziomem do komiksu na którym jest oparty. Do trzech razy sztuka. Szczerze - dawno straciłem nadzieję.
8. Dumbo - reż. Tim Burton
To był znakomity rok dla Disneya. Pod względem finansowym zostawił konkurencję daleko w tyle. Pod względem artystycznym nie koniecznie. Oczywiście filmy MCU trzymają równy poziom i do porażek ich nie da się zaliczyć, ale nowe wersje klasycznych animacji to już zupełnie inna sprawa. Wiadomo, działając na nostalgii, mają wyciągać pieniądze z kieszeni widzów, a reszta się nie liczy. Produkt ma się sprzedać, przy czym jego jakość jest już nieistotna. Najgorzej wypadł z tego wszystkiego Dumbo podpisany przez Tima Burtona. Kiedyś ten twórca dostając w ręce taki materiał mógł wyczarować fantastyczny świat. Obecnie złapany w szpony biznesu nie potrafi odnaleźć własnego stylu. Przez co jego filmy są coraz gorsze, a Dumbo jest bardzo blisko dna.
7. Biały kruk - reż. Ralph Fiennes
Wymarzona produkcja Ralpha Fiennesa okazała się filmem mało zajmującym. Zapewne Nurajew był wybitnym artystą i przez to fascynującą postacią. Zapewnw historia jego ucieczki na zachód jest równie fascynująca. Niestety w filmie tego nie otrzymałem. Jedyne co zapamiętałem, to że nasz główny bohtater był aroganckim dupkiem. A takiej postaci najczęściej życzę najgorszego. O kibicowaniu nie było mowy. Poza tym akcji i napięcia w tym filmie nie odnotowałem.
6. Diablo, Wyścig o wszystko - reż. Michał Otłowski
Polska wersja Szybkich i wściekłych - ehhhh................ Szkoda słów.
5. Zrywaczki - reż. Madeleine Sami
Skuszony nazwiskiem Waititi, postanowiłem zapoznać się ze Zrywaczkami w nadziei na porządną dawkę absurdu. Niestety skończyło się to inaczej niż przypuszczałem. Anie to zabawne, ani interesujące, a absurdu wystarczyło jedynie na zwiastun.
4. Ostre siatkarki - reż. Oliver Afonso
Miały być piękne kobiety. Mała być krew, akcja i czarny humor. Pozostały piękne kobiety, ale co z tego skoro cała reszta jest tak fatalna, że nawet seksapil bohaterek nie robi na tobie wrażenia. Zmarnowana szansa na dobry horror klasy B.
3. Hex- reż. Rudolf Buitendach
Młody mężczyzna, piękna kobieta, wakacje, tajemnica, romans i klątwa. Super, skoro nic z tego nie wynika. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. A obok horroru to coś nigdy nie stało
2. Cisza - reż. John R.Leonetti
Netflx zamarzył sobe film na miarę Cichego miejsca. Super. Marzenia są fajne i trzeba je realizować, ale proszę nie w ten sposób. Dzisiaj niewiele z tego filmu pamiętam. Wiem, że jest jakaś rodzina, apokalipsa i paczka fanatyków widząca w tym karę boską. Sek w tym, że to nie trzyma się kupy, a realizacyjnie jest położone po całości. Nie wspominając o tym, że wieje tu nudą. A przy survival horrorze, jakim pragnie być Cisza, potrzeba atmosfery ciągłego zagrożenia i umiejętnie budowanego napięcia, aby widz kibicował bohaterom i pozostał z nimi do końca. W tym przypadku nie jest to możliwe, a wytrwanie do końca, pomimo krótkiego metrażu jest bolesne.
1. Kobiety mafii 2 - reż. Patryk Vega
Tego się nie spodziewałem. To znaczy zdawałem sobie sprawę, że kontynuacja Kobiet mafii nie będzie wybitnym dziełem, ale może przynajmniej oglądalnym. Niestety okazało się, że jest to najgorszy produkt pana Vegi. Nie przypuszczałem, że można zejść poniżej poziomu Last Minute czy Ciacha, a tu proszę taka niespodzianka. Vega spłodził dzieło tak nieporadne i pokraczne, że aż trudno na nie patrzeć. Na pierwszy rzut niby wszystko się zgada. Ten sam nieudolny acz niepodrabialny styl, fatalny dźwięk i montaż oraz przeszarżowane i wręcz fatalne aktorstwo (z małym wyjątkiem). Ale ten film robi to jeszcze gorzej niż wcześniej. Poziomu absurdu nie da się ogarnąć myślami. Ostatecznie po tym filmie nie mam już ochoty na kolejne filmy Patryka Vegi (dlatego brak tu Polityki). Szkoda mi czasu, pieniędzy, a przede wszystkim, nerwów.Chyba, że dla odmiany Patryś posiedzi nad filmem więcej niż pół roku i wypuści coś wartościowego.